czwartek, 12 sierpnia 2010

Combichrist - Today we all are demons!

Heloooł!

Wiem, nie było mnie tu dawno, niestety ale obowiązki służbowo-miłosne nie dawały mi czasu na to by tu publikować, większość moich recenzji z ostatniego czasu poszła do "Łóżka Majora", więc nie ma sensu dublować wpisów prawda?

No ale przejdźmy do sedna. Combichrist. Aggrotechowy projekt Andy'ego LaPlegua. Koleś dość dziki, jednak muzę robi słuszną, dobrej alternatywnej elektroniki z metalowo-industrialnym zacięciem jest mało, więc każda płyta wybijająca się ponad przeciętność to fajna rzecz.

Płyta którą obecnie recenzuje nie jest może odkrywcza. Nie pokazuje nic, czego nie było na poprzednich płytach Combichrista, a trochę ich wyszło trzeba przyznać.
Jednak jest świetna. Porządnie zrobiona ciężka płyta, której nawet metalowcy powinni posłuchać. Nie odpadną im od tego uszy, nie ma tu żadnego umcy umcy. Jest porządny, ostry bit, podbity gitarowymi riffami i syntezatorowymi melodiami, jednak mocno przesterowanymi i brudnymi.

Wokal na granicach growlu i ryku, nierzadko też przesterowany. Andy nadaje się do jakiego groove metalowego projektu, tam wokale są podobne. Albo jakiegoś ciężkiego hardcore'a.

No ale wnioski są takie - jeśli macie otwarty łeb, chęć wyżycia się i szukacie nowych wrażeń muzycznych - poznajcie Combichrist. Swoją drogą ostatnio supportowali Rammsteina, jednak jakoś w sumie przeszli bez echa. Może dlatego, że w Polsce każde techno to muzyka dla przygłupów. A to nieprawda. Ale dalej jest jedna tylko sugestia.

Szukajcie a znajdziecie. Przecież to nie jest chyba aż tak trudne prawda?